Okoliczności wydarzenia nie są jasne. 15-latek wraz z kolegą wsiadł do autobusu bez biletu. Kiedy w pojeździe "ujawnił się" kontroler, pozostali pasażerowie prawdopodobnie zaczęli bronić gapowiczów. Wówczas kontroler użył gazu łzawiącego, a następnego dnia jednego z chłopców związał skórzanym pasem i położył na ziemi. Pasażerowie autobusu mówią, że krzyczał przy tym, iż ma "żółte papiery" i nikt mu nic nie zrobi.
Historia wydaje się szokująca. Obsługująca linię 908 firma Henryka Dyrdy przygotowuje oświadczenie w tej sprawie. Jak się dowiedzieliśmy, kontroler pracuje we Wrocławiu od sześciu miesięcy - wcześniej sprawdzał pasażerów w Łodzi. - Mężczyzna wykazywał się jak dotąd dużą skutecznością - usłyszeliśmy od przewoźnika. - Wszystko wskazuje jednak na to, że w tym przypadku nadużył swych uprawnień - zanim jednak podejmiemy decyzję o ewentualnych konsekwencjach, musimy poznać wszystkie okoliczności całej sprawy.
Jedna z hipotez głosi, że mężczyzna po prostu bronił się przed pasażerami, z których część znajdowała się pod wpływem alkoholu. Oni sami podkreślają, że kontroler znany był już wcześniej ze swych kontrowersyjnych metod.
Feralna linia?
O linii 908 jest głośno nie po raz pierwszy. Wcześniej pasażerowie narzekali na stan techniczny używanych przez przewoźnika pojazdów. Kilka miesięcy temu, po kontroli Inspekcji Ruchu Drogowego jeden z autobusów został wycofany z ruchu - jego stan nie nadawał się do niczego.