Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Romowie: trochę inni sąsiedzi

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Przedstawiamy wrocławskich Romów, których najwięcej mieszka na Brochowie. Właśnie tam rodzą się ostatnio ciekawe inicjatywy.

Osiedle zostało włączone do Wrocławia w 1951roku, nadal jednak zachowało charakter osobnego miasteczka. Stare centrum to secesyjne kamienice przy ulicy Chińskiej i 3 Maja, które doczekały się teraz pierwszego po wojnie generalnego remontu.

Nie tworzą getta

W tej okolicy zawsze można spotkać śniadych, ciemnowłosych mężczyzn, kobiety i dzieci. Czasem wydaje się, że to rodzaj romskiej enklawy. Mieszkańcy zapewniają jednak, że wcale nie chcą żyć w izolacji od innych.

- Przez kilkadziesiąt lat nauczyliśmy się egzystować obok siebie – zapewnia Tadeusz Paczkowski, działacz stowarzyszenia Romani Bacht i zespołu muzycznego o tej samej nazwie. – Mówimy od dzieciństwa po polsku, ale nawet niektórzy sąsiedzi nauczyli się naszego języka. Konflikty oczywiście się zdarzają, ale wiadomo, że zarówno wśród Polaków, jak i wśród Romów są różni ludzie.

Na Brochowie mieszka około 300-400 Romów, co stanowi najwyżej 10% populacji całego osiedla. Ilość dzieci tej narodowości w Szkole Podstawowej nr 80 jest jednak tak duża, że konieczne okazało się zatrudnienie romskiego asystenta. Taka osoba pełni rolę kogoś w rodzaju mediatora pomiędzy nauczycielami, polskimi i romskimi uczniami, rodzinami oraz takimi instytucjami jak poradnie psychologiczne i pedagogiczne.

- Podczas odwiedzin w domach namawiam ludzi, by wysyłali dzieci do przedszkola – opowiada pani Czesława, asystentka prowadząca zarazem dziecięcy zespół muzyczny Neło Drom, który właśnie przygotowuje się do wyjazdu na festiwal. – Jest to okazja na wyrównanie szans przed startem w szkole. Pomijając mieszane małżeństwa, pomysły te są jednak przyjmowane dość niechętnie, głównie ze względu na obyczaje naszej społeczności. Romskie matki zwykle nie pracują zawodowo, a w razie konieczności dzieckiem zajmie się zawsze mieszkająca w pobliżu babcia lub inna krewna.

Dżinsy zakazane

Dla Polaków używających zwrotu „cygańskie życie” jako synonimu swobody, obyczaje Romów mogą budzić pewne zaskoczenie. Nie mają oni wprawdzie ograniczeń, co do jedzenia i picia (poza zakazem spożywania koniny), ale w innych sprawach obowiązuje ich wiele wymogów. Kobiety nie mogą nosić spodni (poza małymi dziewczynkami), rozpuszczonych włosów ani makijażu.

- Strój określa naszą tożsamość – wyjaśnia Bożena Paczkowska, żona pana Tadeusza. – Gdyby dziewczyna zaczęła ubierać się inaczej, przestałaby być Romką.

Zakazy dotyczą także zawodów. Rom nie może pracować w służbie zdrowia, zostać prawnikiem, policjantem lub wojskowym. Z tego ostatniego powodu korzystne jest dla nich wprowadzenie armii zawodowej – młodzi mężczyźni nie będą musieli zastanawiać się, jak uniknąć służby wojskowej.

Rodziny są nadal zakładane wcześnie. Obecnie jednak wiele osób czeka do osiągnięcia formalnej pełnoletniości. Nie ma zwyczaju długiego „chodzenia ze sobą”, nie zdarzają się już przypadki zmuszania do poślubienia partnera wybranego przez rodziców. Nawet mieszane małżeństwa nie budzą dziś takich emocji jak dawniej. Rodziny zwykle nie są bardzo licznie, gdyż liczą one przeciętnie dwoje - troje dzieci, a nie ośmioro czy dziesięcioro.

Dzisiejsi Romowie nie wyróżniają się raczej ubiorem. Wbrew stereotypom nie noszą na co dzień złotej biżuterii. Mężczyznom wystarczy zwykle skromny łańcuszek czy obrączka, a kobietom kolczyki.

Mimo przywiązania do własnej kultury i tradycji Romowie nie wyznają osobnej religii. W Polsce zdecydowana większość jest katolikami. Biorą oni śluby kościelne, chrzczą dzieci i posyłają je do pierwszej komunii.

- W niedziele odprawiano msze w języku romskim – wspominają kobiety. – Bardzo brakuje nam księdza Wojciecha Kubisiaka, który był Polakiem, ale rozumiał nasze potrzeby. Do tej pory prosimy go o udzielanie sakramentów.

Młodzi chcą pracować

Największym problemem współczesnych Romów jest brak wykształcenia i niskie kwalifikacje zawodowe.

- Nie jest to tylko wina starszych pokoleń lekceważących nieraz te sprawy – wyjaśnia Tadeusz Paczkowski. – Czasem młodzi Romowie nie chcieli się kształcić, ponieważ myśleli, że z racji pochodzenia będą i tak dyskryminowani przy poszukiwaniu pracy. Na szczęście powoli to się zmienia.

Technika, motoryzacja, handel, usługi fryzjerskie i kosmetyczne to zawody wybierane zwykle przez romską młodzież. Są wśród nich osoby zainteresowane dalszą nauką na studiach. Często wiążą swoją przyszłość z muzyką, tak jak synowie Tadeusza Paczkowskiego, którzy kształcili się w Wyższej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej.

W duszach gra

Zamiłowanie do śpiewu i tańca zaowocowało ciekawą inicjatywą,. Stowarzyszenie Romani Bacht zorganizowało I Festiwal Romski. 9 sierpnia w hotelu „Wodnik” Na Grobli pojawiły się zespoły z całej Polski, a nawet z Mołdawii.

- Do wspólnej kilkugodzinnej zabawy dali się wciągnąć także Polacy- wspominają Romowie. – Chcemy, by ta impreza nabrała charakteru międzynarodowego i cyklicznego. Planujemy następną edycję w przyszłym roku na Wyspie Słodowej. Będziemy mieli dobre warunki, by się do niej przygotować, ponieważ we wrześniu rusza budowa romskiego centrum kultury wraz z profesjonalnym studiem nagrań.

Praca u podstaw

Oba te projekty uzyskały wsparcia urzędu miasta. Jego pracownicy zachęcili Romów do przygotowywania kolejnych przy współpracy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i Fundacji Integracji Społecznej „Prom”.

- Wkrótce będą dostępne środki z tzw. komponentu romskiego w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki Europejskiego Funduszu Społecznego – wyjaśnia Dorota Kozak-Rybska zajmująca się sprawami tej społeczności.- Są one głównie przeznaczone na działania mające na celu poprawę warunków życia Romów i stworzenie im szans w dzisiejszym społeczeństwie.

Takie zadania próbuje już realizować we Wrocławiu wiele osób. Są wśród nich nauczyciele i dyrektorzy szkół, pracownicy różnych instytucji czy po prostu społecznicy. Okazuje się, że na tym polu jest jeszcze wiele do zrobienia.

- Problemy zaczynają się od szkoły – opowiada Dorota Kozak-Rybska. – Romskie dzieci czasem nie potrafi wykonać poleceń nauczyciela czy zrozumieć instrukcji z książki, ponieważ nie znają po prostu wszystkich słów. Zniechęca je to często do dalszej nauki, nawet gdy pod względem zdolności wcale nie ustępują polskim rówieśnikom. Nadal zdarza się także, że dzieci przerywają edukację, ponieważ wraz z rodziną wyjeżdżają na dłuższy czas za granicę. Po powrocie mają często tyle zaległości, że muszą trafić do niższej klasy.

Poza Brochowem najwięcej romskich uczniów można znaleźć w Szkole Podstawowej nr 108 na Nadodrzu. Co roku nauczyciele i uczniowie z tej placówki organizują festiwal „Cygańskim taborem po drogach Europy”. Dzięki temu dzieci poznają lepiej rodzimą kulturę swoich kolegów i przekonują się, że nie należy się bać. We wrześniu ruszy program zdrowotny. Jest też specjalna pula stypendialna dla najzdolniejszych uczniów.

Wędka zamiast ryby

Ścisłą współpracę ze środowiskiem romskim utrzymuje także Fundacja Integracji Społecznej „Prom” w ramach wdrażania w życie Programu Romskiego dla Dolnego Śląska. Jest to część realizowanego od kilku lat ogólnopolskiego programu mającego na celu aktywizację tej społeczności.

- Udzielamy Romom porad dotyczących głównie kwestii urzędowych i mieszkaniowych. Rozdajemy także żywność potrzebującym – opowiada Piotr Bogusławski. – Doprowadziliśmy do powołania świetlicy środowiskowej na Brochowie. W naszych działaniach staramy się jednak przede wszystkim budzić w ludziach aktywność, dawać im przysłowiową wędkę zamiast ryby. Przykładem są takie inicjatywy jak stowarzyszenie Romani Bacht założone przez Józefa Masteja i przygotowany przez nie festiwal. Romowie zorganizowali właściwie wszystko sami, my tylko pomogliśmy im rozliczyć się w kwestiach finansowych.

Rom niejedno ma imię

Fundacja utrzymuje kontakty z wieloma instytucjami, zajmującymi się kwestią romską nie tylko w kraju, ale i za granicą. Mogą stwierdzić, że przedstawicielom tej narodowości żyje się w Polsce stosunkowo dobrze, choćby w porównaniu z Czechami lub Słowacją.

- Nie ma tutaj takich zamkniętych gett skrajnej biedy, a Romowie zwykle w mniejszym czy większym stopniu chcą nawiązywać kontakty z polską społecznością. Należy jednak pamiętać, że środowisko to jest bardzo zróżnicowane pod względem stosunku do tradycji i przestrzegania swojego wewnętrznego prawa. Korzenie zjawiska leżą w pochodzeniu z różnych rodów. Takie podziały widać nawet we Wrocławiu: brochowscy Romowie uchodzą za liberalnych, a na przykład w okolicy ulicy Czajkowskiego mieszkają zdecydowanie bardziej ortodoksyjni.


Ewa Mastalska



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl