To była najbardziej pechowa edycja Creamfields - plenerowej imprezy adresowanej do miłośników muzyki tanecznej i elektronicznej. Nad Szymanowem – miejscem, w którym odbywały się koncerty – przeszła wielka ulewa. Efekt? Niekończąca się walka z błotem.
Impreza odbyła się w sobotę – właśnie wtedy, gdy nad całym Dolnym Śląskiem szalały ulewy i burze. Zlało również uczestników imprezy, a plener, na terenie którego organizowane były koncerty, zamienił się w wielką błotną kałużę. Organizatorzy zmuszeni zostali odwołać część występów – ze względu na podmokły teren budowa sceny głównej groziła jej zawaleniem. Zmieniono również godziny rozpoczęcia niektórych koncertów, co wprawiało w złość uczestników imprezy. Był to jednak tylko jeden z problemów.
Znacznie większe trudności sprawiało brodzenie w kilkucentymetrowym błocie. Aby poradzić sobie z sytuacją część słuchaczy zakładała na nogi worki foliowe. Ci, którzy ich nie posiadali, zmuszeni byli kupić woreczki w specjalnym namiocie, za równie specjalną cenę...10 złotych. Pogoda podarowała więc organizatorom szansę dodatkowe zarobku – kosztem słuchaczy, którzy na forum internetowym imprezy dali upust swej złości i rozczarowaniu. Poniżej wybrane wypowiedzi (pisownia oryginalna):
- ludzie najbardziej zle zorganizowana impreza na jakies bylem zaplacilem za to za taplelem sie w blocie
- Dla mnie Creamfields było najważniejszą imprezą w roku - miało swój styl, klimat ale to co wydarzlo się wczoraj na lotnisku Szymanów potwierdza, że festival ten przeszedł do historii jako INNY NIŻ WSZYSTKIE bo organizatorzy utopili go w błocie (...) Już na wjeździe utknęłam w błocie ale to co było na koniec to już sie nie da opisać. Żadnej drogi ucieczki, brak rozwiązania awaryjnego - czy nie dało sie tego przewidzieć???gośc ktory kierował ruchem jeszcze bardziej wyprowadził mnie w pole a potem z ironiczną miną oznajmił, że teraz to będę musiała skorzystać z holowania traktorem jakiegoś mieszkańca z pobliskiej wioski, którego łaskawie na tę okazje zwerbował organizator - tylko dlaczego za to musiałam płacić ja, i to całkiem sporo?
- Padało w całej Polsce bodajże tydzień, a organizatorzy nie mogli pomyśleć, że w dzień CF będzie taka sama dupna pogoda?
- błoto było dosłownie wszędzie. Pomiędzy namiotami i wszystkimi głównymi punktami nie rozłożono płyt OSB ani podobnych rzeczy - wszyscy "klienci" musieli przemieszczać się w bagnie o głębokości około 5cm.
- Trudno w takiej sytuacji zachować kulture jezyka. To co zrobili organizatorzy z tegorocznym CF przeszło wszystko i na usta cisną sie same przekleństwa. ZERO profesjonalizmu jeśli chodzi o najważniejsze kwestie organizacyjne takie jak transport 'z' i 'na' imprezę, ogarniecie w jakikolwiek sposób problemu z wszechobecnym błotem (i nie mówcie mi że worki i kalosze załatwiały sprawe bo to śmieszne) a już nie wspomne o wydrukowanym wczesniej timetable którym mogłem sobie podetrzeć od razu po wejściu na teren imprezy.