- Nie chodzi tu tylko o błędy merytoryczne, które nieraz się zdarzają w ocenianych przez nas projektach – wyjaśnia Mirosław Ziajka, dyrektor Wydziału Zarządzania Funduszami Europejskimi w Urzędzie Wojewódzkim. – Mamy podstawy podejrzewać, że fundacja celowo zataiła pewne fakty. Chodzi tu przede wszystkim o planowane wydrukowanie przewodnika rowerowego. Na ten cel fundacja próbowała pozyskać dotację unijną, a jednocześnie zwróciła się do gmin z prośbą o przekazanie środków na ten cel. Publikacja miała być ponadto rozprowadzana bezpłatnie, a okazało się, że ekolodzy ją sprzedawali. Wątpliwości pojawiły się także przy sprawdzaniu dokumentacji rachunkowo-księgowej, gdzie kopie nie zgadzały się z oryginałami. Sprawa wyglądała na tyle poważnie, że wojewoda zdecydował się skierować ją do prokuratury.
DFE stanowczo polemizuje z tymi zarzutami i żąda od urzędu sprostowania nieprawdziwych informacji. W wydanym dzisiaj oświadczeniu ekolodzy twierdzą, że wydanie przewodnika zostało całkowicie sfinansowane z ich środków (a nie z podwójnej dotacji UE i urzędów gmin), a zarzuty o fałszowanie dokumentów nie są poparte żadnymi rzetelnymi dowodami.