Prawdopodobnie pierwsza restauracja w Polsce, w której pies mógł zjeść obiad razem ze swoim panem powstała w Poznaniu. – Było to jakieś 10 lat temu. Kiedy otwieraliśmy restaurację „Pod Dzwonkiem” postanowiliśmy, że psy będą u nas zawsze mile widziane. Stało się tak, dlatego że sami jesteśmy miłośnikami zwierząt. Poza tym gdy w latach 90. byliśmy na wakacjach nad morzem, to nie wpuszczono nas z naszymi dwoma jamnikami do pokoju w ośrodku wypoczynkowym. Raz ja, raz mąż spaliśmy z nimi w samochodzie – wspomina Ola Korytkowska, właścicielka lokalu.
Jak tłumaczy pani Ola decyzja czy wpuszczać ludzi z psami czy nie, zależy tylko od właściciela restauracji czy pubu. - Jedyne co trzeba zrobić, to odgrodzić miejsce, gdzie podaje się posiłki od kuchni. Nam służy do tego specjalna krata, którą opuszczamy, gdy „Pod Dzwonkiem” pojawi się czworonóg. Z resztą zwykle psy są tak zestresowane, że spokojnie leżą przy nogach swoich właścicieli – dodaje Korytkowska.
Psi apartheid
We Wrocławiu nie wszędzie można wejść do lokalu gastronomicznego z psem. - Do nas do środka nie zostanie wpuszczony. Mamy naprawdę mały lokal. Poza tym były już problemy z psami i im nie ufamy. Ewentualnie można usiąść z czworonogiem w ogródku. Duże psy muszą mieć kaganiec, bez niego ich nie wpuszczamy – mówi nam pracownik Restauracji Meksykańskiej Tequila przy Placu Solnym. Z kolei w Splendido przy ulicy Powstańców Śląskich czworonogi są witane z otwartymi rękoma. - Wpuszczamy ludzi z psami. Nie ma z tym najmniejszych problemów – zaznacza Dariusz Bielec ze Splendido.
Czasem wszystko zależy od wielkości naszego „pupilka”. Duże psy nie są mile widzianymi gośćmi. - Do nas wejdziecie tylko z małymi psami takimi jak na przykład Yorki zarówno na salę jak i do ogródka – podkreśla Agnieszka Celka, z restauracji Maru. Psiego apartheidu nie ma natomiast w Karczmie Lwowskiej oraz w Spiżu. W te miejsca można przyjść zarówno z małym jak i większym psiakiem.
Wiele zależy też od rasy czworonoga. Te uważane za groźne, czyli na przykład rottweilery, amstafy czy pitbulle z definicji mają mniejsze szanse na obiad wraz ze swoim właścicielem. - Do nas można wejść z każdym psiakiem, nawet z tym dużym i uważanym za groźnego. Jeśli nie jest agresywny wszystko jest w porządku – zauważa Ewa Wanat-Gałka z restauracji Sankt Petersburg przy Igielnej. - Jesteśmy miejscem przyjaznym psom, nawet dostaliśmy certyfikat – chwali się pani Ewa.
Udko czy ryż z warzywami podać?
Pomimo że w wielu restauracjach zjemy obiad w towarzystwie naszego pupila, to w żadnej z nich nie ma osobnego „menu”. Zwykle pies przychodzący ze swoim panem może liczyć na miskę z wodą, czasem na jakąś kość, resztki z kuchni albo na danie z karty. Nawet w Poznaniu „Pod Dzwonkiem” menu dla czworonogów nie istnieje.
- Zwykle goście zamawiają swojemu zwierzakowi coś z karty. Najczęściej jest to jakieś mięso lub ryż z warzywami. Oczywiście podamy też coś innego jeśli właściciel będzie mieć takie życzenie. Pieski mają u nas 50% zniżki na dania – zaznacza pani Ola Korytkowska.
W wrocławskim Splendido dla czworonoga można zamówić wszystko na co wyrazi zgodę jego właściciel oprócz alkoholu. Jak wygląda zamówienie? - To proste podajemy psu kartę i jak pomacha ogonem, to już wszystko jasne – śmieje się pan Dariusz.
W większości przypadków jest tak, że ostatecznie rodzaj dania zależy od właściciela. Tak jest w większości restauracji.