Wrocław budzi się o świcie. Na obrzeżach miasta słychać już silnik samochodu z podnośnikiem koszowym, którym kieruje pan Adam - absolwent kilku kursów w Ośrodku Kształcenia Zawodowego Andrzej Kalemba. Jeszcze kilka lat temu pracował w serwisie reklamowym, dziś prowadzi własną mikro-firmę zajmującą się montażem instalacji elektrycznych na wysokości. „Zaczęło się od zwykłej ciekawości” - opowiada, uśmiechając się pod wąsem. „Chciałem tylko poszerzyć kwalifikacje, a skończyło się na tym, że sam decyduję, z kim współpracuję i jakie projekty biorę na klatę”.
Co sprawiło, że postawił wszystko na jedną kartę? Z jednej strony pasja do nowinek technologicznych; z drugiej, dostrzegalna luka na rynku usług wysokościowych we Wrocławiu. Dzięki temu połączeniu, a także solidnej dawce wiedzy zdobytej na kursach podnośnika koszowego i SEP, pan Adam wszedł w rolę, której wcześniej nawet nie rozważał. „Na szkoleniu praktycznym zrozumiałem, że bezpieczna praca na wysokości to nie tylko sprzęt, lecz przede wszystkim procedury i nawyki” - podkreśla, stukając palcem w kask.
Naturalnie, nie wszystko przyszło od razu. W wyniku regularnych zajęć w Ośrodku Kształcenia Zawodowego nauczył się, jak weryfikować stan techniczny urządzeń, jak czytać schematy elektryczne i jak skutecznie komunikować się z inspektorami UDT. „Instruktorzy dawali mi realne scenariusze z placu budowy. Dzięki temu dziś potrafię przewidzieć problemy zanim jeszcze podnośnik opuści bazę” - dodaje z satysfakcją.
W rzeczywistości ta historia to nie tylko anegdota o sukcesie jednego przedsiębiorcy. To zwierciadło szerszego trendu, w którym specjaliści z licencjonowanymi uprawnieniami stają się filarem rozwoju infrastruktury Dolnego Śląska. Wrocław, podobnie jak inne duże ośrodki, potrzebuje fachowców, którzy potrafią połączyć kwalifikacje mechaniczne i elektryczne. Bez wątpienia kursy UDT oraz SEP stanowią tu przepustkę do stabilnej, najlepiej płatnej pracy.
Na pozór proste decyzje szkoleniowe pana Adama są zarazem ilustracją, jak teoria spotyka się z praktyką. Najpierw intensywne wykłady i ćwiczenia na placu manewrowym, następnie oficjalny egzamin przed komisją, a wreszcie upragnione świadectwo kwalifikacji. Znowu widzimy, że dobrze zaplanowana ścieżka rozwoju może w krótkim czasie przełożyć się na wymierne efekty: elastyczność czasu pracy, większą liczbę zleceń i większą satysfakcję z pracy. Jednocześnie, warto zauważyć, że każde zdobyte uprawnienie to również odpowiedzialność za bezpieczeństwo swoje i innych.
Zapewne jesteś jednym z tych czytelników którzy zastanawiają się: dlaczego te konkretne certyfikaty stały się tak pożądane akurat teraz? Czy to jedynie chwilowa moda, czy raczej długofalowa potrzeba rynku? Już za moment, w kolejnym rozdziale, przyjrzymy się bliżej, dlaczego uprawnienia UDT i SEP są obecnie tak rozchwytywane - zarówno z perspektywy przedsiębiorcy, jak i pracodawcy.
Dlaczego uprawnienia UDT i SEP są dziś tak cenne?
Jeszcze kilka lat temu oferty dla operatorów podestów czy instalatorów elektrycznych pojawiały się sporadycznie. Obecnie, w wyniku stałej rozbudowy infrastruktury Dolnego Śląska, boomu mieszkaniowego i rosnącej automatyzacji przemysłu, fachowcy z papierami są rozchwytywani jak świeże bułeczki. Wystarczy spojrzeć na tegoroczny raport sieci EURES (EURopean Employment Services): wśród zawodów deficytowych wymienia on jednocześnie elektryków, elektromonterów oraz operatorów sprzętu do robót ziemnych.
Tę lukę rynek stara się zasypać intensywnymi rekrutacjami. Wspomniany raport wskazuje, że w pierwszej połowie 2024 roku „najczęściej poszukiwani byli pracownicy posiadający prawo jazdy, umiejętność pracy w zespole, umiejętności komunikacyjne, znajomość obsługi komputera, cechy takie jak dokładność/rzetelność, sumienność i zaangażowanie, umiejętność organizacji pracy własnej, umiejętność obsługi maszyn przemysłowych, umiejętność obsługi wózków widłowych, kwalifikacje elektryczne oraz kwalifikacje pedagogiczne.” Dla mieszkańca Wrocławia oznacza to bardzo prostą kalkulację: zdobycie uprawnień UDT + SEP przekłada się bezpośrednio na więcej zapytań od firm budowlanych, energetycznych czy eventowych, a zarazem na większą elastyczność w wyborze zleceń.
Co sprawia, że właśnie teraz sytuacja jest tak dynamiczna? Po pierwsze, trwająca modernizacja linii tramwajowych i sieci elektroenergetycznych w aglomeracji. Po drugie, szybki rozwój branży OZE. Każdy nowy park fotowoltaiczny lub wiatrak to kolejne kilometry kabli i dziesiątki podnośników koszowych na placu budowy. W rezultacie nawet osoby dopiero myślące o przebranżowieniu mogą wejść na rynek z mocną kartą przetargową.
Wymogi prawne i bezpieczeństwo: dwa filary, które napędzają rynek
Zapotrzebowanie gospodarki to jedno, ale prawo oraz bezpieczeństwo stanowią prawdziwy motor napędowy szkoleń. Jeśli chcesz poruszać się podnośnikiem koszowym czy suwnicą, musisz zdać egzamin państwowy przed komisją Urzędu Dozoru Technicznego. Tak stanowi Rozporządzenie Ministra Przedsiębiorczości i Technologii z 30 października 2018 r. Formalności na tym się nie kończą: uprawnienia na podesty ruchome trzeba odnawiać co pięć lat, w przeciwnym razie tracą ważność, o czym przypomina choćby Ośrodek Kształcenia Zawodowego Andrzej Kalemba.
Analogiczny rygor dotyczy prac przy instalacjach elektrycznych. Prawo energetyczne oraz najnowsze Rozporządzenie w sprawie stwierdzania kwalifikacji (Dz.U. 2022 poz. 1392) wskazują wprost: bez ważnego świadectwa SEP nie wolno eksploatować, konserwować ani nawet pomiarować większości urządzeń niskiego i średniego napięcia. Lista sprzętów objętych obowiązkiem licencji zaczyna się od prostych agregatów, a kończy na stacjach SN i zajmuje aż kilka stron w oficjalnym wykazie Stowarzyszenia Elektryków Polskich.
Po co te formalności? Przede wszystkim, aby zminimalizować wypadki. Podnośnik koszowy uniesiony na 20 metrów staje się niczym most wiszący - wystarczy jeden błąd, by doszło do tragedii. Uprawnienia nie są więc zwykłym papierekiem, lecz potwierdzeniem, że operator zna procedury. Od doboru podpór, poprzez zakotwienie, aż po plan ewakuacji. Podobnie w energetyce: praca przy 400V wymaga nawyków, które ratują życie szybciej niż bezpiecznik.
Jak widzisz, uprawnienia UDT i SEP to dziś nie tylko bilet wstępu do dobrze płatnych zleceń. Są one również tarczą chroniącą pracownika, pracodawcę i klienta. A skoro prawo nakazuje, a rynek woła o więcej specjalistów, warto - podobnie jak pan Adam - zainwestować w szkolenie, zanim pierwsza okazja zapuka do drzwi.
Dlaczego warto szkolić się właśnie we Wrocławiu?
Wrocław to dziś skrzyżowanie autostrad, nowoczesne lotnisko i gęsta sieć kolei regionalnych, dlatego dojazd na zajęcia jest szybki i wygodny. Co więcej, OKZ Andrzej Kalemba regularnie organizuje tu szkolenia (od podnośników koszowych po kursy energetyczne) dzięki czemu nie musisz wyjeżdżać poza miasto, by zdobyć upragnione kwalifikacje.
Największym magnesem pozostaje ekspresowy czas kształcenia. Szkolenie na podnośnik koszowy (UDT) zamkniesz w raptem 2–3 intensywne dni, kurs na suwnice to zwykle około 3 dni łącznej teorii i praktyki , natomiast uprawnienia SEP G1 zdobędziesz nawet w 1 dzień, bo egzamin odbywa się bezpośrednio po szkoleniu . Taki skondensowany harmonogram pozwala pogodzić naukę z pracą i błyskawicznie wrócić na rynek z nowymi kwalifikacjami.
Renoma Ośrodka Kształcenia Zawodowego Andrzej Kalemba nie wzięła się znikąd: doświadczona kadra, nowoczesny sprzęt i wysoki wskaźnik zdawalności przy pierwszym podejściu przyciągnęły już 17 000 kursantów oraz 8 500 firm i instytucji. To gwarancja, że wiedza z sali wykładowej przekłada się na realne umiejętności w terenie.
Podczas zajęć spotkasz ludzi z branży budowlanej, energetycznej czy eventowej. To oznacza, że pierwsze oferty współpracy mogą pojawić się jeszcze przed odebraniem świadectwa. Wrocławskie inwestycje infrastrukturalne i boom OZE sprawiają, że specjaliści z aktualnymi uprawnieniami są rozchwytywani od ręki.
Chcesz pójść w ślady pana Adama? Zadzwoń pod 504 556 709 lub napisz na biuro@kursy-wielun.pl - doradcy OKZ pomogą Ci wybrać termin i podpowiedzą, jak uzyskać dofinansowanie na szkolenie.
