Nadawano je ponadto wyodrębnianym koloniom osad, ich szczególnym budowlom, ważniejszym drogom, stawom, strumieniom, rowom, pagórkom i leśnym przecinkom.
Dla stałych mieszkańców brzmienie owych nazw była czymś ważnym, zapewne ułatwiała też dotarcie do wybranego celu osobom przybywającym z zewnątrz. Sporo spośród funkcjonujących określeń utrwalało dodatkowo pamięć o dramatycznych wydarzeniach z przeszłości i uczestniczących w nich ludziach.
Po drugiej wojnie światowej w znakomitej większości przestały one mieć jakiekolwiek znaczenie, jednak nadal – przynajmniej w kręgu osób szczególnie zainteresowanych historią tych ziem - znane są przeniesione z przeszłości nazwy, zwłaszcza te, których wymowa jest dość jednoznaczna. Dotyczy to stosunkowo częstego tworzenia w dawnym, lokalnym nazewnictwie różnych pojęć, wyprowadzanych od ponurego słowa „szubienica”.
Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że tak „ochrzczone” zakątki stanowiły niegdyś miejsca publicznych kaźni. Tam bowiem, gdzie na wiekowych mapach występują określenia zawierające rożne „dodatki szubieniczne”, najczęściej mamy też do czynienia z podwyższeniami terenu.
Taka lokalizacja owego urządzenia, służącego do gwałtownego skracania żywota skazanych na śmierć osób obojga płci, niewątpliwie pozwalała na uczynienie z egzekucji „fascynującego” widowiska dla podnieconej chorobliwie widokiem cierpienia bliźnich gawiedzi. A tej nie brakło nigdy, gdy ludzi na oczach tłumu łamano kołem, ścinano toporami lub mieczami – bądź uprzednio storturowanych publicznie wieszano.
Pozostawiony potem w pętli nieboszczyk, kołysany podmuchami wiatru, zniechęcać miał swoim widokiem chętnych do pójścia w jego zbrodnicze ślady. Cóż – i dzisiaj zdarza się, że nieszczęśliwy wypadek drogowy szybko gromadzi spory wianuszek osób, oczywiście nie tyle zamierzających pomóc ofiarom, co pragnących „zobaczyć”…
W dawnych Bolesławicach wzniesienie przy szosie, prowadzącej przez Dobrą do Kliczkowa było niegdyś Galgenbergiem – czyli Górą Szubieniczną. Dla odmiany w Kozłowie starorzecze Bobru nazywano Morderczą Kałużą. Powód nadania tak „atrakcyjnego” miana owej martwej resztce rzeki nigdy zapewne nie zostanie wyjaśniony. Brzmi ono jednakowoż bardzo jednoznacznie…
Podbolesławiecka Łąka nie chciała być zapewne gorsza. Niemal niedostrzegalne wypiętrzenie gruntu, zlokalizowane na południowy zachód od wsi, pomiędzy jej południowym skrajem a dawnym folwarkiem Auenhof, dumnie pyszniło się na planach jako kolejna Szubieniczna Góra !
Nieco inaczej do utrwalenia dla potomnych faktu domniemanego istnienia szubienicy w okolicach Gwiezdnego Zamku podeszli mieszkańcy Wartowic. Chociaż nie brakowało tu - wątłych co prawda - pagórków, nie one zostały „ozdobione” nawiązaniem do katowskiego przyrządu. Okolica miała za to swoje Szubieniczne Łąki.
Może dość o szubienicach, dla odmiany nieco weselsze nazwy miejscowe. Oto na północny-wschód od Bożejowic, właściwie już pomiędzy tą wsią a granicą miasta, wzniesiono małą kolonię, zwaną Neu Breslau - co można od biedy rozumieć jako Nowy Wrocław. Wrocławia, nawet małego, to ona nie przypominała – za to funkcjonowała w niej znana niegdyś, przydrożna knajpa, z dumą prezentująca nad wejściem tablicę z odpowiednim napisem !
Zabudowania owej miniaturowej kolonii całkowicie zniknęły po roku 1945, na ich miejscu stoją obecnie nowe domki jednorodzinne, a rozrastające się w pobliżu osiedle zajęło także obszar po byłej cegielni i zasypanym wyrobisku gliny, przez jakiś czas wykorzystywanym jako miejskie wysypisko śmieci.
W Kraśniku Górnym wysunięta część wsi nosiła dawniej nazwę Folwark Kobiet. Nie będąc absolutnie pewnym rzeczywistego powodu nadania tak miłego określenia, wypada zaniechać dociekliwości przy jego interpretacji. Tym bardziej, że gdzieś pod tymże Kraśnikiem funkcjonował obiekt, noszący nazwę Wesołe Domy.
Nie bardzo wiadomo, którego miejsca ona dotyczyła, ale raczej nie powinno się łączyć tych dwóch mian - chociaż, kto wie …