Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Karetki na motorach opóźnione

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
We Wrocławiu trwają przymiarki do wprowadzenie karetek na motorach. Latem miał wystartować pilotaż.

Zespoły ratownictwa medycznego na motorach dowiodły swojej przydatności już w wielu miejscach na świecie, na przykład w czasie zamachów terrorystycznych w londyńskim metrze. Ich niewątpliwym atutem jest czas dotarcia na miejsce wypadku. Sprawdzają się one również w lokalizacjach, gdzie karetka ma utrudniony dojazd (parki, aleje spacerowe wzdłuż rzeki). Dzięki swoim niewielkim rozmiarom są w stanie przeciskać się szybciej przez korki w godzinach szczytu. Właściwie ich wprowadzenie może przynieść wrocławianom same korzyści.

- To świetne rozwiązanie. Oczywiście zakup takiego typu motorów pociągnie za sobą znaczne koszty. Jednak pieniądze nie są istotne w momencie, gdy można uratować komuś życie. Motory mogły by się znakomicie sprawdzić w nagłych wypadkach. Czas dojazdu jest krótszy, więc pojazd z fachowcem dotarłby na miejsce zdarzenia szybciej w czasie tak zwanych złotych minut. Po przybyciu, rozpoznaniu i udzieleniu pierwszej pomocy, a także ocenie sytuacji, informacje byłyby przekazywane do właściwego zespołu ratowniczego, który w razie konieczności podejmowałby dalsze czynności - tłumaczy Stanisław Kosiarczyk, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego we Wrocławiu.

Kiedy ruszy pilotaż

Według naszych informacji rozmowy na temat pogotowia na motorach trwają już od wiosny tego roku. Program pilotażowy chciano uruchomić latem. Jego zadaniem miała być ocena, jak takie motory sprawdziłyby się we Wrocławiu i ile ich potrzeba. Miasto jest zainteresowane ich zakupem. - Czekamy na pismo od pogotowia. Czas leci, a najlepiej testować taki sprzęt w miesiącach letnich – podkreśla Kosiarczyk.

Pogotowie ratunkowe tymczasem liczy koszty, jakie będzie musiało ponieść z tego tytułu. Niewykluczone jest uruchomienie nowych etatów. Ostateczna decyzja należy do dyrektora naczelnego wrocławskiego pogotowia.

Nawet jeżeli sprawa dojdzie do skutku, trzeba będzie jeszcze przygotować dokumentacje i warunki przetargowe. - Najczęściej w takich wypadkach zamawiający motor zwracają uwagę na szereg aspektów technicznych począwszy od pojemności silnika, a skończywszy na możliwościach regulacji kanapy, na której siedzi kierujący. Ważne są też takie elementy jak natężenie oświetlenia, siła dźwięku sygnału czy pojemność kufrów, w których umieszcza się sprzęt medyczny. U nas motocykl przystosowany do tych celów kosztuje około 65 tysięcy złotych brutto, nie uwzględniając pieniędzy, jakie trzeba zapłacić za urządzenia niezbędne do ratownictwa medycznego – mówi Adam Werstler, z firmy BMW- Inchcape.

Do tego trzeba jeszcze dodać wydatki związane z wyszkoleniem personelu, który miałby obsługiwać motocykle ratownicze. Korzyści płynące funkcjonowania tego rodzaju ratownictwa medycznego są jednak niewymierne. W końcu chodzi o ratowanie ludzkiego zdrowia i życia.

W innych miastach to działa

Ratownictwo medyczne na motocyklach działa w kilku miastach Polski, na przykład w Krakowie czy Gdańsku. Pod Wawelem pogotowie na motorach uruchomiła fundacja „R kwadrat”. Ratownicy-wolontariusze wyjeżdżają do wypadków od piątku wieczorem do niedzieli.

- Ratownictwo medyczne na motorach się sprawdza. Ciężko powiedzieć ile mamy interwencji rocznie, ale uratowaliśmy już życie wielu osobom. Pewnie byłoby ich więcej, gdyby nie koszty, jakie musimy ponosić na przykład za benzynę – mówi Marek Maślanka, prezes zarządu fundacji „R kwadrat”.

Z kolei w Gdańsku ratownicy na motorach działają już od 6 lat, nie licząc programu pilotażowego, który ruszył rok wcześniej. W 2002 ratownicy na motorach wyruszali na ulice Gdańska aż 391 razy, w tym 77 razy do wypadków. W 2006 roku interwencji było 157, w tym 43 wypadki.

- Średnio w roku wyjeżdżamy na miejsca zdarzenia ponad 100 razy. Takie pogotowie to dobry pomysł. Ratownik na motocyklu, co prawda nie ma noszy, ale posiada podstawowy sprzęt do udzielenia pomocy poszkodowanemu, czyli defibrylator, rurki do udrażniania dróg oddechowych, kołnierze ratunkowe, zestaw do tlenoterapii, płynoterapii, opatrunkowy i leków podstawowych – opowiada Mariola Kubiak, dyrektor Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku.

Czy i kiedy zobaczymy motory ratownictwa medycznego na wrocławskich to dalej sprawa otwarta.


Bartłomiej Sarna



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl