Znaleziony niewypał znajdował się półtora metra pod ziemią, miał 183 centymetry i ważył około 200 kilogramów.
- Pocisk był w pełni uzbrojony, miał zapalnik i około 37 kilogramów materiału wybuchowego - mówi zastępca dowódcy patrolu saperskiego nr 25, starszy sierżant Ryszard Szuba.
Zaraz po zgłoszeniu, na miejsce zdarzenia przyjechali policjanci i zabezpieczyli teren budowy. - Zamknęliśmy ruch pieszy i kołowy na pobliskich ulicach. Ewakuowaliśmy pracowników budowy i ludność w promilu kilkunastu metrów zagrożonego terenu - mówi starszy aspirant Kamil Rynkiewicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. - I czekaliśmy na saperów – dodaje.
Mimo że sytuacja była poważna, pocisk leżał w ziemi przez całą noc. Dlaczego?
- Nie popieram słynnego powiedzenia, że saper myli się tylko raz. My nie chcieliśmy mieć swojego „pierwszego razu”. Zawiadomiono nas przed godziną 19.00.O tej porze nie ma zbyt dobrej widoczności, byłoby to zbyt ryzykowne. Zgodnie z procedurami i przepisami nie mogliśmy podjąć żadnych kroków.
Patrol oczyszczania terenu z przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych nr 25 we Wrocławiu liczy zaledwie 8 osób. Teren, na jakim wykonują swoją pracę, to oprócz miasta Wrocław, także 7 pobliskich województw.
- Każde zgłoszenie analizujemy i działamy według ustalonego kodeksu. Zgłoszenia pilne, to takie w jakich występuje realne zagrożenie życia, realizujemy je do 24 godzin. Natomiast zgłoszenia normalne wykonujemy do 72 godzin. – tłumaczy zastępca oddziału.
Następnego dnia około godziny 9 rano poradziecki niewypał został usunięty z placu budowy. Wszystko skończyło się dobrze i nikomu nic się nie stało. Parę godzin później wznowiono prace budowlane.