- Na początku było dobrze, cieszyłem się, że mam nowy dom. Z czasem nasi opiekunowie zaczęli stosować różne kary, który były nie do zniesienia – opowiada 13 letni Kamil.
Problemy emocjonalne i choroby dzieci przerosły oczekiwania opiekunów. Maluchy zgłosiły problemy psychologom. Dom rozwiązano podobnie jak dwa inne, a dzieci wróciły do domów dziecka. Zdaniem urzędników nie sprawdzili się opiekunowie. Z 24 wrocławskich placówek zostało już 21.
Zdaniem specjalistów w placówkach za mało jest psychologów i pedagogów.
- Niestety nie mamy tyle osób na codzienne wizyty w domach psychologów. Wykruszyli się również wolontariusze – tłumaczy Barbara Krup – Ołpińska, dyrektor ośrodka adaptacyjnego we Wrocławiu.
Inne rodzinne domy dziecka w mieście pękają w szwach. Najczęściej jest w nich od 6 do 8 dzieci.