Co więcej, policjanci zgubili jedyny dowód, który mógł pomóc w ustaleniu kierowcy samochody. Był nim...ludzki włos. O udział w zdarzeniu oskarżonych jest trzech mężczyzn. Jeden z nich odpowiada za kierowanie pojazdem, dwaj pozostali za zacieranie śladów i utrudnianie śledztwa. Na wtorkowej rozprawie przed wrocławskim sądem jeden z oskarżonych przekonywał, że policja i prokuratura wymuszała na nim wskazanie kierowcy auta. - "Wskażesz kierowcę - wyjdziesz. Nie wskażesz - będziesz siedział". Przesłuchiwali też moją żonę, to była normalna masakra, co ona przeżywała - opowiadał Marek W. Te zeznania zbulwersowały policjanta, który prowadził śledztwo w sprawie. Stwierdził, że do niczego nie namawiał oskarżonego, a jego żonie nawet pomagał.
Kolejna rozprawa w drugiej połowie czerwca. Wówczas proces prawdopodobnie się zakończy.